sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 2

   Ze snu wyrwała mnie piosenka, która zaczęła lecieć z mojego telefonu. Kto normalny dzwoni o tej porze? Chwyciłam komórkę i dopiero po chwili zorientowałam się, że nikt jednak nie chciał ze mną rozmawiać tylko zwyczajnie zadzwonił mój budzik. Dzisiaj szkoła, więc trzeba wstawać. Przeturlałam się na drugą stronę łóżka, żebym nie była zmuszona go okrążać. Wstałam założyłam kapcie i ruszyłam w stronę łazienki. Szybko się umyłam, uczesałam oraz nałożyłam lekki makijaż. Wróciłam z powrotem do pokoju, aby się ubrać. Na dworze było trochę chłodno więc założyłam zwykłe czarne leginsy i trochę dłuższą szarą bluzę z napisem "If you never try, you'll never know.". Chciałam zbiec po schodach, ale jak zwykle już na pierwszych stopniach się potknęłam i sturlałam na sam dół. Gdy chciałam wstać usłyszałam czyjś śmiech nademną. 
-Ohhhh... droga siostrzyczko, genialny Keek mi wyszedł wiesz? - powiedział nie przestając się śmiać. Fuknęłam tylko na mojego brata i zabierając torbę oraz zakładając moje czarne conversy za kostkę na stopy wyszłam z domu prosto do szkoły. 

   Zaraz zacznie się trzecia lekcja, a już dużo osób zdążyło się ze mnie śmiać, że nie potrafię nawet ze schodów schodzić. Szczerze mówiąc to nawet nie wiedziałam, że ktoś ogląda to co nagrywa mój brat z przyjaciółmi. Może sama powinnam tam zajrzeć? Może jeszcze są jakieś filmiki ze mną?!? O mój Boże! Ile razy on miał telefon w ręce i się śmiał pod nosem, a na drugi dzień wszyscy prawie wybuchali śmiechem na mój widok. Ja go zabiję! O, Luke jest przy swojej szafce podejdę i się go zapytam, czy Mikey coś wstawia ze mną na Keek'a. 
-Cześć Luke - powiedziałam jak najszybciej potrafiłam. Sama nie wiem czemu, ale tak po prostu jakoś. Na moje słowa chłopak odwrócił się w moją stronę i szybko schował coś za plecami - Co tam masz?
-Nic takiego. Co chcesz? - powiedział jakby od nie chcenia. 
-Chciałam się zapytać czy mój braciszek przypadkiem nie wrzuca filmików z moim udziałem do internetu - odpowiedziałam zdecydowanie wolniej niż wcześniej. Blondyn zaczął się nagle śmiać. 
-To ty nic nie wiesz? 
-Przepraszam, ale jestem nie do informowania.
-Tak, od jakiś kilku miesięcy dodaje od czasu do czasu coś z tobą w roli głównej. 
-Zabiję frajera! 
-Hahaha nie bulwersuj się tak - odparł Luke. 
-Ahhh... no właśnie, prooooszę cię powiedz co tam chowasz - zrobiłam minę smutnego pieska. 
-Ale nikomu nie powiesz? - zapytał z nadzieją wyczuwalną w głosie. W co to dziecko pogrywa? Raz chce mi dopiec, a raz prawie mnie błaga do dochowania jego tajemnicy. Rzecz jasna się zgodzę, bo moja ciekawość bierze górę. 
- Oczywiście, że nie - starałam się brzmieć bardzo poważnie przy wypowiadaniu tych słów. Chłopak jeszcze raz popatrzył w moje oczy i wyciągnął zza pleców słodkiego, pluszowego pingwinka. 
- Ohhhh... jaki słodki! - pisnęłam przez co zwróciłam na nas uwagę kilku uczniów. 
- Ciszej, bo jeszcze ktoś zobaczy i będzie się cała szkoła ze mnie śmiać - powiedział zniżając swój głos, abym tylko ja była w stanie go usłyszeć. 
- Też chcę takiego - pewnie teraz zabrzmiałam jak rozkapryszony bachor, który myśli, że za jednym dotknięciem magicznej różdżki ( czyt. Karta płatnicza ) może dostać co tylko chce. 
- Jak nikomu nie zdradzisz mojej tajemnicy, to na urodziny kupię ci takiego samego, zgoda? - zapytał. 
-Zgoda - powiedziałam i ruszyłam w kierunku klasy, w której zaraz zaczynałam lekcje. Teraz już mi trochę przeszła krwawa i mordercza myśl na temat tego co mogłabym zrobić mojemu bratu. Nigdy bym nie przypuszczała, że taka osoba jak Luke może mieć jakiegoś pluszaka. Przecież to niedopuszczalne, że w tak " poważnym " i " punkowym " zespole, ktoś bawi się w nianie od pingwinów. 

   Po powrocie ze szkoły nikogo nie było w domu, ponieważ dzisiaj próby odbywały się u Ashtona. Przypomniało mi się, że miałam wejść na konto mojego brata i zobaczyć jego filmiki. Wpisałam adres strony internetowej oraz nazwę nicku Mikey'a, który dostałam od koleżanki. Ten kanał prawie cały był przepełniony filmikami z moim udziałem w roli głównej. Zabiję go! Zabiję go! Zabiję go! Gdyby nie to, że nie ma go w domu, to pewnie już by nigdy w życiu nie zafarbował swoich włosów. Niech tylko wróci do domu to się policzymy! 
   Czekając na Michaela usnęłam na sofie w salonie. Mam nadzieję, że mi opadną trochę emocje do jutra. 

^-^-^-^-^-¤-^-^-^-^-^
Witam wszystkich!  Rozdział nie został sprawdzony i nawet nie wiem czy ma sens, ponieważ jestem na urodzinach u kuzyna i nie mogę przeczytać, bo wszyscy mi przeszkadzają, ale jest na szczęście trochę dłuższy niż ostatnio. Zachęcam do komentowania. Pozdrawiam wszyyyyyyystkich moich czytelników ;*

1 komentarz:

  1. Hehehe... jak zawsze świetnie. Nie mogę się do niczego przyczepić.
    Pozdrawiam Zuza

    OdpowiedzUsuń